czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 7

 Tym razem nie spałam już tak długo,a to wszystko dlatego, że lecieliśmy do Francji. Szkoda, że nie będzie ze mną Chrisa. Będziemy w Paryżu,a Paryż to miasto zakochanych. Nie lecieliśmy bardzo długo, ale udało mi się zasnąć. Mieliśmy jeden dzień dla siebie, bo jutro już zaczynamy koncerty. Znaczy Jus zaczyna koncerty, a ja jestem głosem pomocniczym w piosence Overboard. Miałam już tego dość. Cały czas to samo. Ciągły stres, a mi znowu zbiera się na wymioty. Teraz coś sobie uświadomiłam. A co jeśli ja jestem w ciąży? Ahh...zapomnieliśmy z Chrisem o zabezpieczeniu i teraz to jest możliwe. Do tego moje sny i długi sen. Gdy już pozbierałam się trochę, udałam się do apteki i zakupiłam dwa testy ciążowe. Wykonałam je i oba wyszły pozytywnie. To niemożliwe... Jak ja to powiem Justinowi, a jak Chrisowi? Przez telefon? Nie... Spotkam się z nim za trzy tygodnie! Wtedy mu powiem. Ale jak? "Hej Chris. Jestem w ciąży, a co tam u ciebie?". Nie to jest żałosne. Ja jestem żałosna. Musze powiedzieć Justinowi. Tylko jak on zareaguje? Będzie zły, a może szczęśliwy? Może ucieszy się, że będzie wujkiem? Tak...Chyba tak. Poszłam pod drzwi jego pokoju hotelowego i zapukałam niepewnie.
 - Proszę! - krzyknął Justin.
Uchyliłam lekko drzwi i zajrzałam do środka. Mój brat leżał na wielkim łóżku i robił coś na laptopie.
 - Hej. Co robisz?
 - Piszę z kumplem, a co? Chcesz pogadać?
 - No mniej więcej. Raczej coś ci oznajmić. - odpowiedziałam
 - No to siadaj i wal. Jestem gotowy na wszystko.
 - Chciałbyś zostać wujkiem?
 - Tak, raczej tak, a co?
 - No bo ja jestem w ciąży.
Justin zrobił minę mówiącą " Jak to możliwe?". Nie dziwiłam mu się. Sama byłam zaskoczona. Nagle zaczął się śmiać. Rzucił się na mnie żeby mnie uściskać.
 - Gratuluję! Będę wujkiem! - Justin wybiegł na korytarz. - Ludzie ja będę wujem!
Zaczął tańczyć na korytarzu i nie przestawał powtarzać  tego samego "Będę wujkiem!". Zabawne.... myślałam, że będzie wściekły, ale jest szczęśliwy. Świetnie. Teraz trzeba się go spytać o Nowy Jork.
 - Justin! Wracaj, bo  chcę z tobą o czymś jeszcze pogadać. - krzyknęłam do niego
 Justin przestał tańczyć, ale cały czas lekko podrygiwał. Wszedł do pokoju i znowu usiadł na łóżku.
 - Od poniedziałku mamy tydzień wolny. Możemy wtedy pojechać do Nowego Jorku i wszystko opowiesz Chrisowi.
 - Właśnie o to chciałam zapytać. Przyznaj się, że  czytasz ludziom w myślach! Zawsze wiedziałam, ze coś z tobą nie tak!
 - W Paryżu mamy tylko jeden koncert jutro. Znaczy ja mam, bo ty nie możesz się przemęczać i stresować. - powiedział. - Czyli niedziela zajęta, a w poniedziałek wieczorem będziemy w Nowym Jorku. Zobaczysz się z Chrisem we wtorek.
 - Muszę do niego zadzwonić i powiedzieć, że musimy spotkać się we wtorek w Central Parku przy moście. - powiedziałam po czym  wybrałam numer Chrisa i zadzwoniłam do niego.
 Odebrał po trzecim sygnale. Gdy powiedziałam mu, że we wtorek będę w Nowym Jorku cieszył się jak głupi. Od razu zgodził się na spotkanie w parku. Gadaliśmy jeszcze przez chwilę o zwykłych sprawach typu co u ciebie, jak tam podróże itp. Korciło mnie żeby powiedzieć mu o dziecku i moich dziwnych snach, ale się powstrzymałam i po prostu zakończyłam rozmowę. Wyszłam z pokoju Jusa i poszłam do hotelowej restauracji. Zamówiłam sobie lasagne. Chyba nigdy nie smakowała mi tak dobrze jak teraz. Gdy skończyłam już swój posiłek udałam się do miasta, żeby pooglądać ubranka dla dzieci i inne akcesoria. Bardzo spodobały mi się body dla dziewczynki z Hello Kitty. Dziecko musi wyglądać w tym rozkosznie. Były śliczne łóżeczka, chodziki, wanienki i nocniczki. Miałam przeczucie, że moje maleństwo to dziewczynka, dlatego nie zwracałam uwagi na rzeczy dla chłopców. Do domu wróciłam ze stertą rzeczy dla dziecka. Na razie kupiłam tylko trochę ubranek, wanienkę i pierwsze opakowanie pampersów ( tak jakby co). Brakowało mi jeszcze bardzo dużo rzeczy. Ale na zakupy mam całe 9 miesięcy. W Nowym Jorku powinnam znaleźć jakiegoś dobrego ginekologa i umówić się na wizytę.Hmmm....Chyba powinnam poprosić Justina o przerwanie trasy. Ale jego fanki będę bardzo zawiedzione. Mam straszny mętlik w głowie. Co powinnam zrobić? Chyba się z tym prześpię. Weszłam do mojego pokoju, a w nim siedział Justin, ten pajac Christian, Scooter Braun i ....One Direction?
 - Cześć!- powiedzieli wszyscy razem
 - Emm...Hej. Co wy wszyscy robicie w moim pokoju? - spytałam
 - A co ty masz w tych torbach? - spytał Justin
 - Troszkę ubranek, wanienkę i opakowanie pampersów. Co wy robicie w moim pokoju? - powtórzyłam pytanie
 - No więc tak, Christian przyleciał mnie odwiedzić, Scooter porozmawiać o przerwaniu trasy, bo w dwóch następnych krajach są straszne zniszczenie po różnych katastrofach, a chłopaki z One Direction żeby porozmawiać o wspólnej piosence. - odpowiedział mój brat
Podeszło do mnie pięciu chłopaków i zaczęli się przedstawiać i gratulować mi dziecka. Zapamiętałam każdego. Blondyn to Niall, z lokami to Harry, w paskach to Louis, z kolczykami w uszach to Zayn, a Liam został ostatni więc najłatwiej zapamiętać.
 - Powiedziałeś już chyba wszystkim, co? - zwróciłam się w stronę brata.
 - No może coś napomknąłem.
 - Ledwo co weszliśmy, a on do nas podbiegł i zamiast jakiegoś "Cześć, co u was?" to "Będę wujem! Cat jest w ciąży!" i zaczął tańczyć. - powiedział Louis
 - I nawet nie zaproponował nic do jedzenia. - dodał Niall
Czyli raczej nie pójdę spać, ale dowiedziałam się, ze trasa zostaje przerwana. Zrobiło mi się żal fanek Justina i chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Zostałam zapewniona, że Justin odbędzie dłuższą trasę jak tylko urodzę i nie będzie mi potrzebny. Bzdura... zawsze będzie mi potrzebny tylko już nie tak często jak podczas ciąży.
 - Jak dasz jej lub jemu na imię? - spytał Louis
 - Dziewczynka będzie miała na imię, Rose, a chłopiec James. Ale jestem pewna, że moje maleństwo to Rose.
 - Może być... Ja osobiście bym wolał żebyś chłopca nazwała Louis, ale to w końcu twoje dziecko. - powiedział i uśmiechnął się szeroko.
 - No i dobrze. Już się nie mogę doczekać aż poznam jego płeć. Bardzo bym chciała mieć córkę. Chris zresztą też.
 - Kto to Chris? - dołączył się do naszej rozmowy Niall
 - Chris to mój chłopak. Przecież do zrobienia dziecka trzeba dwojga! - odpowiedziałam
 - Aha. Ale wiedzieliśmy, że do dziecka trzeba dwojga. Znamy podstawy biologi. - powiedział Niall
 - Chłopaki zbieramy się, bo zamęczycie ciężarną. Pogadacie z nią jeszcze jutro. Justin powiedział, że ktoś będzie musiał z nią spędzić troszkę czasu jak on będzie na koncercie, więc nas zgłosiłem.
 - Ja nie potrzebuję nianiek! - krzyknęłam na Justina.
 - No ale ja nie chcę żebyś się nudziła. To tylko kilka godzin. Obejrzycie sobie coś i w ogóle.
 - No dobra, dobra. Widzimy się jutro. - rzuciłam do chłopaków. - Przyjdźcie tak około 15, bo chcę skoczyć sobie na zakupy okay?
 - Jasne, a teraz idziemy, bo pewnie chcesz się wyspać. - powiedział Liam, otworzył drzwi i wyszedł z Harrym, Louisem, Niallem i Zaynem. Zostali tylko Justin, Christian i Scooter.
 - Sio! - powiedziałam i nawet otworzyłam przed nimi drzwi.
Podnieśli się z mojego łóżka i wyszli gęsiego przez otwarte drzwi.  Poszłam przyszykować się do snu i chwilę później śniłam już o mniej tajemniczej dziewczynce.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział 6

 Obudziłam się w jakimś nie znanym pomieszczeniu. Było ciemno i zimno. Nie miałam związanych rąk i nóg, co było trochę dziwne. Czy w tych wszystkich filmach nie było zawsze tak, że ofierze związywano kończyny i zaklejano buzię taśmą czy innym badziewiem? Tak, tak zawsze było. Hmmm.... Skoro mam wolne ręce i nogi to wstanę i otworzę sobie drzwi. Proste. Wstałam i już zmierzałam w stronę drzwi, gdy nagle usłyszałam jego głos. Tak to musiał być on.... Matt.
 - Gdzie się wybierasz Cat?- spytał, a ja domyślałam się, że na jego twarzy pojawił się "złowieszczy" uśmiech
 - Proste. Chcę się stąd wydostać idioto! Dlaczego mi to robisz? Zależy ci na kasie?! To się sprężaj, bo nie chcę siedzieć  tutaj całą wieczność!
 - To jest bardziej skomplikowane. To prawda, zależy mi na kasie, ale też na tym żeby mieć cię na własność. Tak, minęły dwa lata, ale mnie się nigdy nie pozbędziesz kotku.
 - Hahaha! Porwanie z okupem polega chyba na tym, że wysyła się wiadomość, dostaje się kase i oddaje osobę porwaną! W innym wypadku - policja!
 - Już wysłaliśmy liścik twojemu bratu. Chcesz to przeczytaj kopię. - powiedział podając mi list. Zaczęłam czytać.
 Jeśli chcesz odzyskać Cat daj nam 1000000000$. Pieniądze włóż do kosza na śmieci w parku, przy wejściu od strony północy. Masz czas do przyszłej soboty, do godziny 16:00. Jeśli będą pieniądze to do godziny 17:00 powinieneś mieć Cat. Jeśli zamieszana w to będzie policja możesz pożegnać się z siostrą. 
 Bez pozdrowień:Bardzo NIEmiły porywacz.

 - Haha! Oryginalnie. Co mi zrobisz? Poderżniesz mi gardło? Utopisz? Zastrzelisz? Nie masz tyle odwagi! Nie miałeś odwagi, żeby powiedzieć mi, że zrywasz to nie będziesz miał odwagi żeby mnie skrzywdzić! Haha!
 - Kocham cię. Nie chcę żebyś była z tym durniem Chrisem. Ja pasuję do ciebie lepiej. Jestem idealny!
 - Ja cię nie kocham! Jesteś próżny,wredny, nie umiesz pomagać i współczuć! Nie jesteś idealny!
 - Odszczekaj to, bo już nie będę taki miły!
 - Wredny i próżny egoista!
 - Obiecałem... - powiedział, podszedł do mnie i uderzył mnie z całej siły w twarz . Upadłam na ziemię,a on kopnął mnie w brzuch. Miałam szczęście, że tylko raz. Zaczęłam zwijać się z bólu i płakać. Usłyszałam, że drzwi się zamknęły, ale nie usłyszałam przekręcanego w zamku klucza. Musze się podnieść i sprawdzić czy otwarte. To moja szansa na ucieczkę. Przeczołgałam się pod drzwi i nacisnęłam klamkę. Tak! Udało się! Może dam radę uciec? Na 100%. Wstałam i wyszłam z pomieszczenia w którym się znajdowałam. Była to jakaś stara szopa. Na przeciwko znajdował się dom, ale nie były zapalone żadne światła. Poszłam za szopę i wyszłam przez płot na ulicę. W pobliżu nie znajdował się żaden budynek, a ja nie wiedziałam jak daleko od Londynu się znajduję. Chwilka! Przecież ja mam przy sobie telefon. Na udzie umocowałam pasek z kieszonką, w której mam telefon! Wyciągnęłam go szybko i zanim zadzwoniłam do brata sprawdziłam który jest dzisiaj. Piątek? Jutro by już mieli pieniądze i...mnie. Wybrałam numer Justina i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrał po pierwszym sygnale.
"Cat? To ty? Gdzie jesteś? Wszystko ok? Powiedz, że uciekłaś!"
"Tak to ja. Nie wiem gdzie jestem, ale uciekłam i jestem już dość daleko od ich domu. Czekaj...-powiedziałam i spojrzałam na tablice przede mną - Jestem 100mil od Londynu. Z mojej prawej jest las, a z lewej pole. Znajduję się na jakimś wzniesieniu bo widzę daleko budynki Londynu."
 "Za jakieś 15 minut ktoś powinien cię znaleźć IDŹ DALEJ W STRONĘ MIASTA." - powiedział i rozłączył się. No to będę szła. Mam nadzieję, że nie za długo. Chwilka....Skoro porwano mnie w niedzielę wieczorem,a  obudziłam się dzisiaj to...byłam nie przytomna prawie tydzień. Zgłodniałam, i to bardzo. Musze jak najszybciej coś zjeść, wziąć prysznic i przebrać się. Po dziesięciominutowym marszu zobaczyłam przed sobą samochód. Tak! To samochód Justina. Zatrzymał się obok mnie i wysiadł z niego mój brat. Od razu rzuciłam mu się w ramiona i zaczęłam płakać.
 - Boże, Cat co ci się stało? Czy ten porywacz cię bił?! Spokojnie zaraz będziesz bezpieczna. Odwiozę cię do hotelu, zjesz coś, odświeżysz się i będzie dobrze.
 - Dzięki Justin. Ja...przebudziłam się dopiero dzisiaj i jak zobaczyłam go to... myślałam, że nie będzie tak źle i, że zależy mu tylko na pieniądzach, ale on chciał Cię wykiwać. Chciał wziąć pieniądze i mnie! A jak zaczęłam mówić mu, że jest próżny i egoistyczny to mnie uderzył. Wtedy zaczęłam się bać i...
 - Czekaj!  Jaki "ON"? Znasz go?
 - Tak...To był Matt. Mój ex.
 - No to więzienie go nie ominie.- powiedział. Chwilę później siedzieliśmy już w samochodzie. Cisze jaka panowała w aucie zakłócał tylko silnik wozu. Gdy znalazłam się w hotelu od razu poszłam do mojego pokoju. Wzięłam długi prysznic,a potem ubrałam się w piżamę i pochłonęłam ogromną ilość jedzenia. Na sen nie musiałam czekać długo. Miałam już go dość. Cały czas to samo. Ja, Chris i mała dziewczynka, która uczy się coraz nowszych rzeczy. Teraz było trochę inaczej. Zabrakło...Chrisa...Może to znaczy, że niedługo przestanę miewać sny o tym dziecku?

------------------------------------------------------------
Znowu czekam na komentarze:) Tak samo jak ostatnio 5 komentarzy = nowy rozdział. Nie spodziewałam się, że ktoś w ogóle to czyta.  Wielkie dzięki dla wszystkich którzy czytają moje wypociny:)

wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział 5

 Zbliżała się już godzina 20:00, a Jus nadal siedział zapłakany w swoim pokoju. Tak strasznie mi go szkoda, ale co ja mogę? Poszłam wziąć prysznic i weszłam do łóżka w którym leżał już Chris. Zaczęliśmy się całować. Bardzo namiętnie. Domagaliśmy się od siebie nawzajem czegoś więcej. Zrobiliśmy to. Na pożegnanie, bo wiedzieliśmy, że następnej takiej okazji już nie będzie. Było to najcudowniejsze doświadczenie w moim życiu. Bolesne, ale cudowne. Zasnęłam bardzo szybko.
 ~ Rano ~
- Wstawajcie! Chris zaraz spóźni się na samolot! - krzyczał Justin - Ups... Nie wiedziałem, że w nocy wy...się żegnaliście. - powiedział i wyszedł z pokoju. Szybko wstaliśmy i poszliśmy pod prysznic. Teraz razem, bo w innym wypadku Chris by się spóźnił. Ubraliśmy się, zjedliśmy szybkie śniadanie i wsiedliśmy do samochodu Justina. Nadszedł czas ostatecznego pożegnania. Po policzkach spłynęły mi łzy.
 - Nie płacz kochanie. Nie żegnamy się na zawsze.
 - Ale tak właśnie się czuję. Jakbyś miał opuścić mnie na zawsze. - po tych słowach Chris pocałował mnie w usta i poszedł. Wybuchłam płaczem. Nie mogłam powstrzymać łez.
 - Cii...Nie płacz. Za miesiąc z kawałkiem się zobaczycie.
 - Co? Będziemy wtedy w trasie.
 - No właśnie i jeden koncert zagramy w Nowym Jorku.Chris będzie tam studiował prawda?- lekko się uśmiechnęłam. To teraz trzeba odliczać dni do spotkania z moim ukochanym. Po pięciu minutach pojechaliśmy do domu, żeby się spakować. Nie będzie nas tutaj przez 3 miesiące. I już jutro wyjeżdżamy. Straszne.
 - Justin? Gdzie my najpierw lecimy? - spytałam
 - Do Wielkiej Brytanii.
 - Aha. Fajnie.

~ Tydzień później- Wielka Brytania ~
- Za chwilkę zaczynasz koncert. Daj z siebie wszystko.- powiedziałam i dałam mu tradycyjnego kopa na szczęście.
 - Pamiętaj, że śpiewasz ze mną następną piosenkę. - powiedział i wyszedł na scenę. Nie byłam do końca pewna, ale chyba starał się zrobić ze mnie gwiazdę. Chwilę po moich rozmyśleniach wrócił Justin.
 - Minuta! - powiedział jakiś facet
 - Okey. Słyszałaś masz minutę. Przygotuj się i wychodź. Chwila... Trzymaj swój prezent ode mnie. - powiedział i wręczył mi fioletowy mikrofon. Chwilę później zauważyłam, że jest na nim srebrnymi literami wygrawerowane moje imię i nazwisko. Cat Bieber. Po prostu śliczne.
 - Wychodzisz! - krzyknął ten sam facet. Zdążyłam powiedzieć tylko "Dziękuję". Znowu trzeba śpiewać. Jak ja to kocham! Cieszyłam się, że fanki Justina akceptują to, że z nim śpiewam. Na Twitterze pisały nawet, że bardzo podoba im się mój głos. Po koncercie pojechaliśmy do hotelu. Nagle zrobiło mi się strasznie nie dobrze.
 - Justin. Czy ta winda może jechać szybciej? Zaraz zwymiotuję. - powiedziałam i zatkałam sobie usta. Gdy dotarliśmy już na dziewiąte piętro wybiegłam z windy i wbiegłam do mojego pokoju. Przemierzyłam go kilkoma susami i weszłam do łazienki. Nachyliłam się nad muszlą i wszystko co zjadłam dzisiejszego dnia ze mnie "wypłynęło".
 - Wszystko okay? Może zadzwonię po lekarza? - spytał Justin
 - Nie. To tylko zatrucie pokarmowe. Na 100%. - odpowiedziałam mu. - Możesz wyjąć z szafki nad zlewem gumkę do włosów i mi je związać?
 - Jasne, już się robi.
Myślałam, że zaraz zasnę. No cóż, czułam się już o niebo lepiej, więc chyba mogę się przygotować już do snu. Justin wyszedł z mojego pokoju z dziesięć minut temu, ale muszę dać mu znać, że wszystko okay bo jutro do moich drzwi zapuka lekarz. Wybrałam numer brata i zadzwoniłam do niego. Przynajmniej już mu ulżyło i mógł spać spokojnie. Ja z pół godziny po wykonaniu telefonu też leżałam już w łóżku. Przypomniała mi się ostatnia noc z Chrisem. Było tak cudownie. Szkoda, że teraz on nie może leżeć obok mnie. Chwilę potem przeniosłam się w Objęcia Morfeusza. Śniło mi się, że z Chrisem przyglądamy się dwuletniemu dziecku, które właśnie zrobiło swój pierwszy krok. Byliśmy bardzo szczęśliwi. Chris wstał, podszedł do dziewczynki, wziął ją na ręce i powiedział "Moja córeczka umie już chodzić. Ślicznie.". Wtedy zrozumiałam treść snu. To nie było czyjeś dziecko, tylko nasze. I nie mieliśmy po jakieś 25lat, tylko z 19 lub 20. Nie byłam pewna. Wtedy się obudziłam.
 - Co za dziwny sen... - powiedziałam do siebie. Spojrzałam na zegarek. Było trochę po 11:00. Powinnam wstać z godzinę temu. No cóż...trudno się mówi. Ciekawe czy Justin próbował już dobijać się do mojego pokoju? Chyba do niego zadzwonię. Wzięłam do ręki komórkę i wybrałam jego numer.
 "Halo"
"Hej. Jesteś jeszcze w hotelu?"
 "Jestem aktualnie na próbie, ale mogę kogoś wysłać żeby po ciebie pojechał."
"Nie, nie trzeba. Chciałam ci tylko powiedzieć, że idę sobie na zakupy, więc jakbyś mnie nie zastał to będę w Centrum Handlowym."
 " O.K. No to do zobaczenia."- powiedział i rozłączył się. No ok to trzeba się jakoś ogarnąć. Zajęło mi to nie całą godzinę. Ubrałam to i wyszłam z hotelu. Gdy weszłam do Centrum Handlowego podeszły do mnie dwie dziewczynki ze swoimi rodzicami.
 - Dzień dobry.-odezwała się drobna kobieta.Chyba ich mama. - Moje córki chciałyby mieć pani autograf. Może się pani podpisać w ich notesach?- spytała
 - Oczywiście, że mogę. To będzie dla mnie czysta przyjemność. - odpowiedziałam.. - Jak macie na imię? - spytałam dwóch dziewczynek. Na oko miały z 12 lat.
 - Ja jestem Cat. Tak jak ty. - powiedziała jedna z nich.
 - Ja jestem Ronnie.
 - Śliczne imiona.- powiedziałam i podpisałam się im w notesikach z Justinem Bieberem. - Proszę bardzo.
 - Mamo...- powiedziała jedna z dziewczynek. Szczerze mówiąc to ja ich nie rozróżniałam. - Zrobiłabyś nam zdjęcie z Cat?
 - Oczywiście,jeśli się zgodzi to tak.
 - Tak. Proszę bardzo. - powiedziałam i chwilę później błysną flesz aparatu.
 - Dziękujemy. - powiedziały Cat i Ronnie jednocześnie.
Po zakupach wróciłam obładowana torbami do hotelu. Było dopiero po 17:00. Zdążę się przygotować i nie spóźnić na koncert. Wybrałam ten zestaw.. O 20:00 byłam już na wielkiej hali. Znowu to samo. Pierwsze dwie piosenki Justina i ja... Przynajmniej miałam teraz własny mikrofon. Heh. Przyzwyczaiłam się już do niego. Był taki...hmmm. No nie mam słów.
 - Za chwilkę wychodzisz. - powiedział Justin
 - To już?! Kiedy ty skończyłeś?
 - Z 30 sekund temu, a co?
 - Nie nic...
 - 10 Sekund! - znowu ten sam koleś. No kurde! Czy on mi musi przypominać?! "Wychodzisz!". Wychodzę? Ah...wychodzę. No to zaczynamy. Zaśpiewałam. Jest okay, teraz tylko czekać aż Jus skończy z 6, czy może 7 piosenek i jedziemy! Zrobiło mi się nie dobrze, więc wyszłam żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Stałam tak z pięć minut i...coś mnie uderzyło w głowę. Zanim straciłam przytomność usłyszałam tylko - "Bieber na 100% da nam ten milion za swoją siostrzyczkę."

--------------------------------------------------------------------------------
Postanowiłam zastosować mały szantaż. 5 komentarzy= nowy rozdział 

sobota, 11 sierpnia 2012

Rozdział 4

 * Oczami Justina *
Hmmm....Jak powiedzieć Cat, że od jutra nie będzie jedyną dziewczyną mieszkającą w tym domu? No cóż będzie trudno ale trzeba powiedzieć jej o Sel. Czekałem na nią i na Chrisa ze śniadaniem. Jest już 10:00, a oni nie wstają. Trzeba zrobić im pobudkę. Na paluszkach wszedłem do ich  pokoju, sięgnąłem jedną poduszkę i zacząłem wojnę. Poskutkowało. Obudzili się natychmiastowo. Chwila, chwila...Mam przerąbane - pomyślałem, gdy oboje wzięli w ręce  poduszki i zaczęli mnie nimi okładać. Broniłem się i im oddawałem. Po jakiś 10 minutach zobaczyliśmy, że pokój jest cały w pierzu. Spojrzeli na mnie groźnie i dostałem jeszcze raz od Cat. Trzeba będzie zadzwonić po ekipę sprzątającą i przynieść z innego pokoju nowe poduszki. Zrobi się to później, a teraz trzeba porozmawiać o trudniejszych sprawach. Tym bardziej, że wiem iż Cat nie przepada za Seleną. Raz się żyje.

* Oczami Cat *
-Emm...Cat możemy pogadać?- spytał Justin
 - Jasne, mów.
 -  Ale na osobności.
Pokiwałam głową i przeszliśmy jednego z pokoi będących na dole.
 - Tylko się na mnie nie gniewaj ok? - powiedział niepewnie - Bo jest taka sprawa, że od jutra to nie będziesz już jedyną dziewczyną w tym domu.
 - Co? A kto się wprowadza?
 - Moja dziewczyna, Selena Gomez.
Domyśliłam się, że ze złości robię się czerwona. Ta...Yhh. Nie mam na nią słów. Ma tutaj mieszkać? No nie przecież mówił, że zrobi wszystko żebym była szczęśliwa.
 - W takim razie będzie tutaj tylko jedna dziewczyna.ONA. Ja wracam z Chrisem. - powiedziałam
 - No weź... Przecież nie będzie aż tak źle. I tak przez większość dnia nie będzie jej w domu. Proszę cię... Ty musisz zostać. - powiedział błagalnie.
 - Pod warunkiem, że nie będę musiała być dla niej mila. I, że przez nią nie zapomnisz o mnie.
 - Obiecuję. - powiedział i przytulił mnie. Chyba będzie okey. Tylko co ja zrobię, gdy wyjedzie Chris. Nie będę mogła siedzieć w domu razem z tamtą...Ehh...Opanuj się Cat. No ok. Tylko czemu Justin nie powiedział tego przy Chrisie? Może nie chciał żeby on zobaczył mój wybuch? E tam. Po co o tym myśleć. Po rozmowie wróciliśmy do Chrisa. Jemu powiedzieliśmy prosto z mostu o tym, ze od jutra mieszka tutaj jeszcze Gomezka. Przyjął to ze spokojem. Może i dobrze? Po śniadaniu Justin pojechał do studia, a ja znowu zostałam z Chrisem. Gdy nadeszła pora obiadu wykorzystałam swoje umiejętności kulinarne. Zrobiłam lasagne . Ulubiony posiłek Chrisa.

* Oczami Justina *
W studio powiedziano mi, że dzień po wyjeździe Chrisa, czyli w niedzielę mam wyjechać w trasę. Czyli po mojemu " W niedzielę za tydzień zaczynam przeciągać siostrę po świecie. ". Nadszedł czas żeby wrócić do domu. Było po 20:00, więc spodziewałem się, że Cat i Chris będą jeszcze siedzieć na sofie w salonie i coś oglądać. Po części miałem rację. Byli na sofie, ale nie siedzieli tylko leżeli i...spali. No trudno będą ich bolały kręgosłupy, ale nie mam serca ich teraz budzić. Wyglądali rozkosznie.

~ Rano ~
Jak ja mogłam tak zasnąć.
 - Ałłł.... - powiedziałam głośno i tym samym obudziłam Chrisa.
 - Boli cię coś?
 - Noo...plecy. - powiedziałam i zrobiłam minę zbitego psiaka licząc na masaż
 - Kładź się. Mojej królewnie należy się masaż.- zrobiłam co mi kazał i już po chwili poczułam się lepiej. Robił to tak jakby był do tego stworzony. Długo się nie cieszyłam. Mój spokój przerwała Selena. Weszła do domu jak gdyby nigdy nic i powiedziała tylko..."Cześć". Gdy podchodziła do nas żeby się przywitać Chris nadal na mnie siedział i masował moje obolałe plecy. Był przy tym taki delikatny.
 - Ty pewnie jesteś Cat? Siostra Justina? - spytała
 - Nie, wiesz. Jestem zakonnicą mieszkającą w jego domu, a to jest ksiądz. - powiedziałam z sarkazmem wskazując na mojego chłopaka.
 - Nie musisz być taka nie miła. - powiedziała, odwróciła się i poszła na górę.
 - Właśnie, że muszę! - krzyknęłam tak głośno jak się da
 - Słyszałam!- usłyszałam w odpowiedzi
 - O to chodziło!

* Dzień przed wyjazdem Chrisa *
- Nie wierzę, że już jutro wyjeżdżasz. - powiedziałam, ledwo powstrzymując płacz
 - Tak, ja też. Będę za tobą strasznie tęsknił, ale może zobaczymy się za jakiś czas w Nowym Jorku. Przecież wiesz, że będę tam studiował. - odpowiedział i pocałował mnie w czoło. Nadal leżeliśmy w łóżku. Najchętniej to bym go teraz związała i nie wypuszczała z tego domu. Znowu to samo. Wkurzyłam się gdy usłyszałam Selenę. Czy ona nie potrafi być cicho chociaż do 10:00?! Wykłócała się o coś z Justinem. Chyba przegrywał ta kłótnię więc poszłam go wesprzeć. Od razu wiedziałam o co chodzi. Justin trzymał w ręku jakąś gazetę. Na okładce byłam ja, a na mniejszym zdjęciu niżej - Selena z jakimś facetem. Nagłówek - " Selena Gomez i Justin Bieber to już przeszłość. Nadszedł czas na nową miłość?". Nie myślałam, że posunie się do tego iż zdradzi mojego brata. A ona, głupia jeszcze się tłumaczyła.
 - To tylko mój przyjaciel! Przestań być takim zazdrośnikiem!
 - Wiesz co? Ty przestań! Jesteś...
 - Przestań Cat. Ja z nią pogadam później, a teraz idź się ubierz i pójdziemy do sklepu bo nie ma nic do jedzenia.
 - No ok. - powiedziałam, pobiegłam do pokoju, ubrałam się i powiedziałam Chrisowi, że zaraz będę. Dziesięć minut później byliśmy już w sklepie. Kupiliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i wróciliśmy do domu. Przywitały nas krzyki.
 - Przestań! Jesteś nie normalna?!- darł się Chris - Nie całuj mnie! Ty masz chłopaka, a ja dziewczynę, którą kocham!
 - Przestań gadać i całuj. Wiem, że cię pociągam. Jesteśmy.. - nie dokończyła bo weszliśmy my.
 - Ty dz** ko! Nie będziesz mi całować mojego faceta! - podeszłam do niej i uderzyłam ją w twarz.
 - Justin! Powiedz jej coś! Cat mnie uderzyła, a ja jestem twoją dziewczyną!
 - Przestań Selena! Już nie! Zabieraj swoje rzeczy i za godzinę ma cię tu nie być! - powiedział wzburzony Justin. W jego oczach widziałam smutek przemieszany z gniewem. Wiedziałam co się święci. Będzie płakał.
 - Ty szmato! Jak śmiesz tak krzywdzić mojego brata! Wynoś się stąd teraz,a twoje "sweet ubranka" przywiezie ci ktoś za jakąś godzinę. Nie chcę cię więcej widzieć.
Zrobiła tak jak powiedziałam. Wyszła z obrażoną miną. Pobiegłam szybko na górę i próbowałam wejść do pokoju Justina. Zamknął drzwi.
 - Justin, otwórz proszę! Ona nigdy nie była ciebie warta! Proszę!- miałam szczęście,że otworzył. Zobaczyłam jego zapłakane oczy i mi także zachciało się płakać.
 - Nie wiesz jak to boli... Wydawała się idealna, a z miesiąc temu wszystko zaczęło się sypać. Pojawiły się te zdjęcia w gazetach. Na początku jej ufałem, ale dzisiaj gdy to zobaczyłem, coś we mnie pękło. Czułem się tak jakby moje serce rozpadło się na milion kawałeczków.
 - Musisz być silny. Skoro cię zdradzała, to znaczy, że nigdy nie kochała. Udawała tylko żeby rozsławić swoje imię. Naprawdę szkoda mi twojego serca, ale to nie mogła być prawdziwa miłość. Znajdziesz jeszcze tą jedyną. Obiecuję. - powiedziałam i przytuliłam go. Nie mogłam znieść tego, że cierpi.

sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdział 3

 Na szczęście nie było tak źle. Reporterzy zadawali różne pytania Justinowi. Dowiedzieli się, że jestem jego siostrą,a Chris to mój chłopak. Justin powiedział, że pewnie jutro cała nasza trójka pojawi się na okładkach. Pewnie ma racje, ale przekonam się jutro. Justin zgarnął kilka statuetek. Tak szczerze mówiąc to nawet nie słuchałam za co. Na tej całej gali zirytowała mnie jedna sytuacja. Rozmowa Justina z jakimś kolesiem. 
 - Siema Justin. - powiedział jakiś koleś, którego nie za bardzo kojarzyłam
 - Hej Christian. Co tam u ciebie?
 - To ja powinienem się spytać raczej co u ciebie. Słyszałem, że w twoim domu mieszka niezła laska. Któż to taki? Chętnie bym ją poznał bliżej.
 - Mieszka ze mną od dzisiaj. To jest moja siostra Cat i szczerze mówiąc to nie twoja liga.
 - Kto dał jej na imię Cat? To takie kocie i żałosne. Ale pasuje, niezła z niej kocica.
Wtedy nie wytrzymałam, denerwował mnie ten typ. Może i jest kolegą Justina, ale nie będzie mnie tak nazywał przy moim bracie.
 - Po pierwsze: lubię moje imię i wcale nie jest żałosne. Po drugie: mam chłopaka , a po trzecie: to Jus ma rację. Za wysokie progi na twoje nogi. - powiedziałam i wylałam mu wodę na koszulę. Nikt nie będzie mówił, że moje zdrobnienie imienia jest głupie. Kiedyś to było jedyne wspomnienie po Justinie, a teraz całe szczęście mam Justina. Cieszyłam się, że teraz Justin zaśpiewa tylko piosenkę i koniec. Wybrał Overboard. Byłam troszkę zdziwiona bo nie wiedziałam kto zaśpiewa drugi głos. Zanim wyszedł na scenę pociągnął mnie za rękę i powiedział, ze to ja będę drugim głosem. Zatkało mnie, ale się zgodziłam. I znowu to samo uczucie...trema. Stresowałam się chyba tylko dlatego, że to ja zaczynam. Ale nadszedł już czas. Wyszłam na scenę i zaczęłam śpiewać. Gdy już się rozkręciłam nie było tak źle. W końcu wyszedł Justin. Od razu mi ulżyło. Poczułam się tak jakbym urodziła się na scenie. Niestety piosenka minęła, a ja musiałam zejść ze sceny. Potem jechaliśmy do domu. Było już grubo po północy, więc od razu pobiegłam na górę aby wziąć prysznic i wreszcie móc się położyć spać. Mieliśmy szczęście, że Jus ma dom z trzema łazienkami. Ja i Chris skończyliśmy mniej więcej w tym samym czasie, ale ja miałam bliżej do pokoju.
 - Ślicznie wyglądasz. - powiedział Chris, po czym wsunął się do łóżka
 - Tak na 100% ślicznie w tym wyglądam. - powiedziałam z sarkazmem wskazując na swój strój
 - Cieszę się, że się ze mną zgadzasz.
 - Bo nie ma to jak stara koszulka i spodnie o piżamy. - zaśmiałam się i weszłam do łóżka
Chris zbliżył się do mnie i przytulił mnie od tyłu.
 - Jak chcesz to mogę się odsunąć.- powiedział
 - Nie. Tak jest cudownie. - powiedział, po czym odwróciłam lekko głowę żeby pocałować go w policzek.

* Rano*
 Chyba się nie wyspałam. Podniosłam się i zobaczyłam, że Chrisa nie ma obok mnie. Troszkę się przestraszyłam, ale gdy wszedł do pokoju z tacą jedzenia od razu się uśmiechnęłam.
 - Dla najcudowniejszej żony na świecie. - powiedział, postawił tacę z jedzeniem i pocałował mnie.
 - To przez te dwa tygodnie, ja będę miała najcudowniejszego męża. - powiedziałam i także go pocałowałam. Mój pocałunek trwał dłużej. Tak się w nim zatraciłam, że reszta świata już dla mnie nie istniała.
 - Sorki, że przeszkadzam, ale Cat ktoś do ciebie przyszedł. Tylko jak go zobaczysz nie wylewaj mu nic na koszulę. - powiedział, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Zeszłam na dół, a w salonie zobaczyłam tego obrzydliwego gościa. Już wiedziałam o co chodziło Justinowi.
 - Przyszedłeś ponabijać się z mojego imienia? Jak tak to może od razu cię spoliczkuję i wyleję wodę na spodnie?
 - Nie, ja chciałem cię  przeprosić. Nie wiedziałem, że jesteś tak przywiązana do tego imienia. I tak w ogóle to fajnie wyglądasz. - powiedział, a ja zorientowałam się, że nie jestem jeszcze ubrana.
 - Jeśli to już wszystko to chyba możesz iść. - powiedziałam i teatralnie pomachałam mu na pożegnanie.
 - Nie, nie mogę. Czekam na Justina i wychodzimy.
Nie chciało mi się z nim gadać więc poszłam na górę. Więc Justin kumpluje się z nim? Ciekawe... Tylko skoro on wychodzi to co będę robić ja i Chris? Eh... Coś się wymyśli.
 - Słyszałam, że wychodzisz. - powiedziałam do Justina
 - No, ale około 18:00 będę już w domu. Czyli nie będzie mnie.... Sześć godzin. Dacie sobie radę?
 - Jasne, że damy. Nara. - powiedział Chris
Gdy Justin wyszedł już z pokoju zabrałam się za jedzenie, a potem ubrałam to .

*Oczami Justina*
 Wszedłem chyba w złym momencie. Cat całowała się  z Chrisem. Głupio mi było teraz jej przeszkadzać, ale trudno się mówi.
 - Sorki, że przeszkadzam, ale Cat ktoś do ciebie przyszedł. Tylko jak go zobaczysz nie wylewaj mu nic na koszulę. - powiedziałem,a Cat zeszła na dół do Christiana. Zostałem z Chrisem więc chciałem z nim pogadać.
 - Kochasz moją siostrę? - spytałem prosto z mostu
 - Tak, kocham ją najbardziej na świecie. Jest dla mnie najważniejsza. Zrobiłbym wszystko byleby tylko była szczęśliwa.
 - To tak jak ja. Ale pamiętaj, że jak ją skrzywdzisz to możesz pożegnać się z życiem.
 - Heh... Spoko zapamiętam. Znasz jakieś wyjątkowe miejsce w które mógłbym zabrać dzisiaj Cat?
 - Nie specjalnie... Ale jak chcesz mojej rady, to zabierz ją do kina, a potem pojedź z nią za miasto, połóżcie się na trawie i patrzcie w gwiazdy. Tylko pamiętaj, ze musi być ciemno żeby oglądać gwiazdki.
 - Zapamiętam. - odpowiedział mi,a ja się zaśmiałem. Potem weszła Cat, a ja wyszedłem z domu. Obiecałem Christianowi, że jeszcze w te wakacje znajdzie sobie dziewczynę, więc trzeba mu pomóc. Zabrałem go w miejsce gdzie aż roi się od dziewczyn. Do Galerii Handlowej.

* Oczami Cat *
 Siedzieliśmy z Chrisem na sofie w salonie i oglądaliśmy telewizje. Pomyślałam teraz o tym co będzie za dwa tygodnie. Nie chciałam żeby Chris  wyjeżdżał. Przecież ja umrę z tęsknoty. Niekontrolowanie zaczęłam płakać. Miałam dobrą wymówkę. Oglądaliśmy film "Titanic" . Zawsze na nim płaczę.
 - Nie płacz kochanie. Przecież oglądałaś to już z milion razy. - powiedział i przytulił mnie mocniej.
Siedzieliśmy tak i oglądaliśmy do godziny 15:00. Potem wyszliśmy na miasto i zjedliśmy obiad. Chris zabrał mnie do kina na jakiś horror. Gdy film się skończył było już po 19:00 i robiło się  szaro.  Myślałam, że wrócimy do domu, ale tego nie zrobiliśmy. Pojechaliśmy za miasto i gdy było już wystarczająco ciemno, położyliśmy się na trawie i wtuleni w siebie oglądaliśmy gwiazdy. Nie wiedziałam, że z Chrisa był taki romantyk. Przypominał mi Justina. Mówiąc już o Justinie. Byłam zdziwiona, że się o nas nie martwi i nie dzwoni. Teraz wszystko złożyło się w logiczną całość. Justin doradzał Chrisowi co ma robić. Oni razem to zaplanowali. Po 22:00 wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do domu. Na miejscu byliśmy o 23:13. Znowu to samo. Justin czekał na mnie bo chciał się dowiedzieć jak było. Nie gadałam z nim bo chciałam jak najszybciej iść spać. Weszłam do łazienki, wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Zasnęłam jeszcze zanim do pokoju wszedł Chris.

--------------------------------------------------------------------------------------------
 Sorki, że nie napisałam wcześniej, ale przez tydzień nie miałam dostępu do internetu:) Następny rozdzialik wstawię w przyszłą sobotę:)