wtorek, 23 października 2012

Rozdział 13


***
 - No więc... Ty i Justin odsiedzicie w tej piwnicy tyle co mój brat w kiciu. Ten młody... - tutaj wskazała na Beadles'a. - Nawinął się przez przypadek, ale nie możemy go wypuścić bo sprowadziłby gliny. Teraz Caterina zwracam się bezpośrednio do ciebie. Wiem, że jesteś w ciąży. Możesz być spokojna o tego bachorka. Jim będzie zawoził cię do ginekologa, a gdy przyjdzie dzień porodu zawiezie cię do szpitala. Urodzisz dzieciaka i wrócisz tutaj. Małym Bieberkiem zajmę się ja i Jim, a ty będziesz siedziała w tej piwnicy. Nie masz co martwić się o jedzenie. Będziemy codziennie przynosić wam coś. Tobie oczywiście ciut więcej. Chociaż najchętniej to bym cię od razu zarżnęła nożem.
 - A potem co? Moje własne dziecko nie będzie chciało do mnie wrócić, bo nie będzie mnie pamiętać? - spytałam sarkastycznym tonem.
 - Wychowam to dziecko w przekonaniu, że to ja jestem jego matką. Zanim cię wypuścimy ucieknę z maluchem za granicę. Nigdy go nie odnajdziesz. Stracisz wszystko co ci drogie, tak jak ja. - odpowiedziała, odwróciła się na pięcie i wyszła z chłodnej oraz wilgotnej piwnicy.
Nie kontrolowanie zaczęłam płakać. Miałam stracić wszystko? Najpierw Chrisa, potem moje dziecko, a na końcu może Justina? Czemu ukarano mnie takim losem? Byłam przepełniona bólem. On wypełniał mnie od środka i próbował zniszczyć. Najzwyczajniej w świecie miałam stracić wszystko.Nie wiem czym sobie na to wszystko zasłużyłam.
 - Nie płacz. Obiecuję ci, że po 1:00 będziemy już wolni. Tylko się uspokój. - pocieszał mnie Justin.
 - Proszę, oświeć mnie jak niby się stąd wydostaniemy, bo ja jakoś nie wiem! Prędzej umrę tutaj z rozpaczy niż my będziemy wolni. - odpowiedziałam wciąż szlochając.
 - Po prostu mi zaufaj. Teraz idź spać. Ciężko będzie ci uciekać, gdy będziesz koszmarnie zmęczona.
Posłusznie ułożyłam się na posłaniu złożonym z kilku cienkich koców. Jednym z nich się okryłam. Po chwili oderwałam się od rzeczywistości i zapadłam w sen.  Śniło mi się, że jestem z Chrisem w parku w, którym się poznaliśmy. Ja prowadziłam wózek, a Chris obejmował mnie i całował. Wyglądaliśmy na szalenie szczęśliwych. Po chwili pojawił się Justin i przejął ode mnie wózek ze śliczną małą dziewczynką. Zniknął z moim dzieckiem. Ja i Chris usiedliśmy na ławce. Miałam głowę na jego ramieniu. Po chwili poderwałam się z miejsca i tak dla zabawy zaczęłam przed nim uciekać. Gdy już mnie dogonił, wziął mnie na ręce i okręcił wokół. Gdy postawił mnie na ziemie, zaczął znikać. Na jego miejscu pojawił się Matt. Był straszny. Jego oczy były zaczerwienione, skóra blada tak jak nigdy, a włosy i ubrania przeraźliwie brudne. Zaczęłam uciekać tyle, że ze strachu. Potem w oddali usłyszałam głos Justina.
 - Cat? Cat! .... - powtarzał bez przerwy.  - Cat, wstawaj! - rzekł w końcu.
Powoli podniosłam się z miejsca.  Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Christiana już nie było, a w podłodze, tam gdzie wcześniej stała szafa ze  słoikami z powidłami od babci była dziura.Domyśliłam się, że to właśnie przez tą dziurę mieliśmy uciec. Moje podejrzenia potwierdził Christian.
 - Ruszaj się Cat. Musimy uciekać zanim wstaną i zorientują się, że nas nie ma. - powiedział Justin.
 - I gdzie my potem wyjdziemy? - spytałam szeptem .
 - Po drugiej stronie ulicy jest kamienica. Przejdziemy pod ulicą i znajdziemy się pod podłogą piwnicy w tamtej kamienicy. Tam wystarczy, że podniesiemy klapę w podłodze i wyjdziemy z dziury. Wtedy zaprowadzę ciebie i Christiana do pewnej staruszki, a ja pożyczę samochód od jej syna i pojadę do Scooter'a . Wy zadzwonicie na policje i powiecie, że w naszym domu jest dwójka przestępców.  - odpowiedział mi Jus.
 - Świetnie.
Zeszłam po drabince do podziemia i zaczęłam iść za Justinem i Christianem. Szliśmy może z 5 minut. Tak jak obiecał Justin, wyszliśmy w jakiejś starej piwnicy. Wyszliśmy z niej i schodami poszliśmy na trzecie piętro uroczej kamieniczki.Christian zapukał do drzwi z numerkiem 9. Otworzyła je kobieta, która miała na oko z 70 lat. Jej oczy przypominały oczy małego dziecka, a uśmiech był szczery. Na głowie miała aureolę krótkich, siwych i kręconych włosów. Zdecydowanie była uroczą staruszką. Gdy na nią patrzałam widziałam babcię, która niestety nie żyła już od pół roku. Pamiętam, że gdy ja i Justin byliśmy mali zawsze spędzaliśmy dwa tygodnie wakacji u babci i dziadka. Chodziliśmy wtedy z nimi nad jezioro i do wesołego miasteczka. Gdy byłam już starsza i zaczęły się moje problemy miłosne zawsze miałam oparcie w babci. Doradzała mi co powinnam robić. Kiedy jeszcze żyła, codziennie wieczorem do niej dzwoniłam. Pewnego wieczoru nie spodziewanie telefon odebrał dziadek. Powiedział mi  wtedy, że znalazł babcię w łóżku martwą. Za każdym razem,  gdy wspominam tamten wieczór moja dusza chce płakać. Poczułam słoną łzę spływającą po moim policzku.
 - Dziecko, czemu płaczesz? Coś się stało? - spytała przejęta kobieta.
 - Nie. Po prostu bardzo przypomina mi pani moją zmarłą babcię. - odpowiedziałam spokojnie i posłałam w stronę staruszki ciepły uśmiech.
 - Wejdźcie proszę do środka. Usiądźcie w salonie, a ja wam zrobię ciepłej herbaty.- powiedziała starsza pani i poszła zrobić obiecaną herbatę.
 Rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się aktualnie znajdowałam. Moje oczy zarejestrowały brązową tapetę, podłogę z ciemnego drewna i meble w tym samym kolorze.  Na ścianach wisiało pełno zdjęć. Młoda kobieta w sukni ślubnej i przystojny mężczyzna w mundurze. To zdjęcie musiało być na prawdę stare. Potem dwójka niemowląt. Na późniejszych fotografiach okazało się, że to chłopiec i dziewczynka. Na ostatnim zdjęciu, które było już kolorowe widać było kobietę w nowoczesnej sukni ślubnej i mężczyznę w garniturze. Domyśliłam się, że musi to być córka starszej pani ze swoim mężem. Potem usłyszałam rozmowę Christiana z... nie wiem kim. Spojrzałam w jego stronę. Rozmawiał przez telefon. Po treści wypowiadanych przez niego zdań domyśliłam się, że prowadzi rozmowę o napadzie, który zorganizowała Jessie i Jim. Na końcu podał nasz adres i mówił, że bandyci powinni nadal tam być. Nie powiedział tylko gdzie jesteśmy my. Naprawdę mądrze. Rozejrzałam się jeszcze raz po salonie. Nigdzie nie widziałam Justina.
 - Gdzie Jus? - spytałam.
 - Wziął mój samochód i pojechał do Scooter'a. - odpowiedział jakiś nie znany mi głos. Spojrzałam w stronę mężczyzny, który wypowiedział te słowa. - Damien. - powiedział i wyciągnął dłoń w moją stronę.
 - Caterina. - przedstawiłam się.
Damien miał około 25 lat, 1,80m wzrostu, krótkie blond włosy i niebieskie oczy. Moja pierwsza myśl? Dlaczego taki chłopak wciąż mieszka z mamą? Na dodatek w ogóle nie jest podobny do BRUNETKI na fotografii, której znowu się przyglądałam. Zaczęłam skakać wzrokiem ze zdjęcia na Damien'a. I tak kilka razy. Musiało wyglądać to przekomicznie.
 - Wiem co myślisz. "Wcale nie jesteś do niej podobny." Masz rację, a to tylko dlatego, że nie mam 33 lat, nie jestem brunetem i jestem żywy. - ostatnie mnie zaskoczyło. - Tak... mój starszy brat nie żyje. Umarł po przyjęciu weselnym mojej siostry, a ona cały czas się o to obwinia.- zrobił smutną minę.
 - Wiem co czujesz... Jakiś czas temu straciłam w wypadku samochodowym chłopaka. Myślę, że to moja wina, bo gdybym nie zaciągnęła go  na te dwa tygodnie do Justina... Ehh... Selena by go nawet nie zauważyła. - posmutniałam... Przypomniałam sobie tamtą sytuacje. Chris i Selena, która zmusza go do tego żeby on ją pocałował. Głupia zdzira... Tylko złamała serce mojemu bratu, a do tego przyczyniła się do śmierci człowieka. Koniec myślenia o niej... tylko się stresuję. Po pięciu minutach usłyszałam syreny wozów policyjnych. Podniosłam się i spojrzałam przez okno. Właśnie dwóch policjantów wyprowadzało z domu wielkiego Jim'a, a jeden wyprowadzał Jessie, która szarpała się, kopała i chyba gryzła.Wybiegłam z mieszkania i popędziłam do policjantów. Chyba od razu załapali kim jestem, bo jeden, chuderlawy ze szczurzą twarzą podszedł do mnie z notesem i długopisem.
 - Pani Caterina Bieber? - spytał
 - Tak, mam złożyć jakieś zeznania?
 - Nie. Od zeznań jest mój starszy kolega, a ja chciałem prosić o autograf. - powiedział, a ja nie wiedziałam czy się śmiać, czy może płakać.

2 komentarze:

  1. Justin zawsze coś wymyśli, wiadomo. Cieszę się, ze się uwolnili i może teraz wszystko już będzie dobrze, chciałabym. Czekam na NN.

    OdpowiedzUsuń
  2. 23 rozdział na believe-in-my-love.blog.onet.pl
    Zapraszam i liczę na Twoją opinię :)

    OdpowiedzUsuń