piątek, 27 lipca 2012

Rozdział 2

 Justin siedział na łóżku i oglądał jakieś fotografie. Obiecałam sobie, że będę miła więc trzeba by jakoś zacząć to bycie "miłym". Nie spytam go tak prosto z mostu o Chrisa. No to o co? Już wiem!
 - Hej. Co tam oglądasz? - spytałam
 - Zdjęcia. No wiesz nie będę mówił za dużo bo rodzice powiedzieli, że mnie nienawidzisz. - zauważyłam, że posmutniał. Zawsze gdy on jest smutny to ja też. Prawie nic się nie zmieniło. To był kolejny dowód na to, że nie mogę go nienawidzić. Nie Cat.  Nie możesz pokazać, że się poddajesz. Jasne egoistko chroń swoją dumę i patrz jak brat cierpi - skarciłam się w myślach.
 - To nie tak Jus. Po prostu boli mnie to, że mnie unikasz. Wystrzegasz się mnie jak ognia. Tak na serio to ja cię nie nienawidzę.
 - Chcesz pooglądać ze mną? To są nasze stare fotografie. - powiedział i uśmiechnął się
 - Jasne. - odpowiedział i usiadłam obok brata. Zaczęliśmy oglądać fotografie i przywoływać wszystkie szczęśliwe wspomnienia. Niektóre zdjęcia były też zabawne więc wybuchaliśmy głośnym śmiechem. Tęskniłam za moim bratem więc w pewnym momencie mocno go przytuliłam.
 - Tak na serio to za tobą tęskniłam.- przyznałam - Wiesz... Mam do ciebie ważną sprawę. Chodzi o takiego jednego chłopaka.
 - Ktoś cię skrzywdził? Jak tak to chyba skręcę mu kark.- przerwał mi wzburzony
 - Nie, chodzi o moją przeprowadzkę. Bo ja pokochałam jakiś czas temu Chrisa i nie chcę się z nim rozstawać, ale chcę spędzić z tobą czas i tak myślałam może za tydzień weźmiemy go ze sobą na dwa tygodnie? - spytałam niepewnie
 - Zrobię wszystko żeby znowu nie zranić cię tak jak już to zrobiłem. Uświadomiłem sobie, że straciłem w ten sposób nie tylko siostrę, ale i przyjaciółkę, a takiej starty przeżyć się nie da.
 - Czyli się zgadzasz?
 - Tak Cat, zgadzam się.- powiedział i uśmiechnął się.
 - Dzwonię do Chrisa! - mój entuzjazm nie znał granic
 - Czekaj, bo chłopaka obudzisz. Jest już po północy. - powiedział, a potem nagle dodał...- Zajmuję łazienkę! - i już go nie było w pokoju. Zaśmiałam się w duchu bo odzyskałam wreszcie mojego braciszka. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego wybrał właśnie sobotę. Przecież równie dobrze mogliśmy jechać nawet jutro. Postanowiłam, że spytam go o to jak wyjdzie z łazienki,a znając życie to poczekam z 30 minut. Skoro jedziemy w sobotę to zdążę założyć moją sukienkę na bal i zatańczyć z Chrisem wolnego. Już nie mogę się doczekać. Ciekawa jestem czy Will i Demi też kiedyś uświadomią sobie, że są dla siebie stworzeni. Przecież widać jak na dłoni, że Will jest zauroczony Demi, a ona mówiła mi, że zakochała się w Willu. To tylko kwestia czasu. Justin się poprawił. Nie minęło 20 minut, a on już był w pokoju.
 - No to twoja kolej.
 - Okey, tylko chciałam zadać ci jeszcze jedno pytanie. Dlaczego akurat sobota?
 - Bo pamiętam jak kiedyś mówiłaś, że marzysz o tym żeby zatańczyć wolnego na balu absolwentów z chłopakiem swojego życia, a ten Chris to dobry wybór dla mojej siostrzyczki.
 - Tak, chciałam zostać jeszcze królową balu, ale to jest nie możliwe, bo za rok to jeszcze będę miała nauczanie domowe. Ale to miłe, że starasz się spełnić moje marzenia. - powiedziałam i poszłam do łazienki.

*Piątek - przed balem*

 -Ślicznie wyglądasz siostrzyczko. - powiedział Justin - Teraz czekamy aż przyjedzie po ciebie Chris i robimy zdjęcie pamiątkowe.
 - Jesteś pewny, że nie idziesz z nami? Przecież możesz.
 - Tak, ale muszę się spakować na jutro i wolałbym nie stać się celem ostrzału jakiś panienek.
 - Przecież ty kochasz fanki.
 - Tak ale przyjechałem tutaj żeby odpocząć, a tak w ogóle to Chris zaraz zapuka. - powiedział, po czym podszedł do drzwi żeby otworzyć. Ja stałam w salonie i czekałam aż wejdzie tutaj mój chłopak.
 - Wow... Wydaje mi się, że odkąd jesteś mają dziewczyną we wszystkim podobasz mi się dużo, dużo bardziej. - powiedział i wręczył mi tradycyjny bukiecik
 - Dziękuję, a teraz lepiej ustawmy się do zdjęcia bo Jus nalegał żeby takie było zrobione. - powiedziałam i ustawiliśmy się przed Justinem. Po zrobieniu zdjęcia wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Po chwili byliśmy już przed szkołą. Chris wziął mnie za rękę i zaprowadził na salę. Było cudownie. Dokładnie tak jak to sobie wymarzyłam. Gdy doczekałam się swojego wolnego byłam wniebowzięta. Chris położył swoje ręce na mojej talii a ja objęłam go za szyję. Pod koniec tańca nasze twarze dzieliły już milimetry, a po chwili złączyliśmy się w pocałunku.  Po paru godzinach bal zaczął dobiegać końca. Chris odwiózł mnie do domu. Zanim wyszłam pocałowałam go jeszcze w policzek na pożegnanie.
 - Pamiętaj, że jutro możesz się spodziewać wczesnego telefonu ode mnie. - powiedziałam
 - Wiem, ale nie ma nic lepszego niż zaraz po przebudzeniu usłyszeć twój głos.
Gdy weszłam do pokoju byłam bardzo zdziwiona bo Justin jeszcze nie spał. Chyba czekał aż wrócę.
 - Ma co tak czekasz braciszku? - spytałam
 - Na księdza wiesz?
 - Serio? To trzeba było iść na mszę, a nie siedzieć w domu. - odgryzłam mu się - A tak na serio to czemu na mnie czekasz?
 - Tak po prostu, ale teraz idę spać.- powiedział,a ja rzuciłam w niego poduszką. Wyszłam z pokoju, wzięłam prysznic i również położyłam się spać. Jutro czekał nas  długi dzień.

* W domu Justina *
 Wow. Tak, to pierwsze słowo,które nasuwało mi się na myśl po zobaczeniu domu Justina. Był ogromny!
- Jeśli chodzi o spanie to macie dwie opcje. Albo wybieracie sobie osobne pokoje, albo śpicie przez te dwa tygodnie razem. Co wybieracie? - spytał Justin
- Wszystko zależy od Cat. - powiedział Chris
- Czemu to ja podejmuję te ciężkie decyzje? Ale może...
- No to będziecie mieli wspólny pokój. Idźcie na górę i wybierzcie sobie któryś.
Ja i Chris od razu poszliśmy poszukać sobie odpowiedniego pokoju. W końcu wybraliśmy ten . Nawet nie wiem czemu nam się spodobał. Po prostu wydawało się, że jest dla nas idealny. Podczas rozpakowywanie naszych rzeczy Chris zaczął rozmowę.
 - Wiesz co Cat? Czuję się teraz tak jakbyśmy byli małżeństwem wprowadzającym się do nowego domu.
 - Heh. Ja też. To takie dziwne, ale czemu by nie spróbować pożyć jak "małżeństwo"? Co ty na to?
 - A muszę kupić ci pierścionek? - spytał i zaśmiał się
 - Wystarczy mi twoje serce. - odpowiedziałam i pocałowałam go czule w usta. Przeszkodził nam Justin.
 - Zabieram was dzisiaj na galę, więc Cat? Co powiesz na małe zakupy?
 - Chris?
 - Tak, jasne moja żoneczka musi ślicznie wyglądać. - powiedział Chris, po czym oboje wybuchliśmy śmiechem
 - Coś mnie ominęło? - spytał Justin - Cat, siostrzyczko kiedy ty wyszłaś za mąż?
 - To tylko na dwa tygodnie. Wymyśliliśmy sobie żeby pożyć jak małżeństwo.
 Pogadaliśmy jeszcze chwilkę i pojechaliśmy na zakupy. Gdy je skończyliśmy ja wróciłam z takim zestawem, a chłopcy tradycyjnie. Musiałam się szybko przyszykować żebyśmy zdążyli. Zajęło mi to troszkę ponad godzinę. Pod willą stała już limuzyna. Zaczęła zżerać mnie trema.

4 komentarze:

  1. Super rozdział czekam NN ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. OOOO! Nowy rozdział! Jak miło! Fajna historia się rozkręca. Coraz bardziej mi się podoba to opowiadanie. Czekam na NN! Na [believe-in-my-love] pojawił się czwarty rozdział nowego opowiadania. Zapraszam i liczę na twoją opinię.

    OdpowiedzUsuń
  3. sie zaczyna ciekawie czekam na nn!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowy, 8, beznadziejny rozdział na believe-in-my-love.blog.onet.pl Zapraszam i liczę na twoją opinię...

    OdpowiedzUsuń