Justin siedział na łóżku i oglądał jakieś fotografie. Obiecałam sobie, że będę miła więc trzeba by jakoś zacząć to bycie "miłym". Nie spytam go tak prosto z mostu o Chrisa. No to o co? Już wiem!
- Hej. Co tam oglądasz? - spytałam
- Zdjęcia. No wiesz nie będę mówił za dużo bo rodzice powiedzieli, że mnie nienawidzisz. - zauważyłam, że posmutniał. Zawsze gdy on jest smutny to ja też. Prawie nic się nie zmieniło. To był kolejny dowód na to, że nie mogę go nienawidzić. Nie Cat. Nie możesz pokazać, że się poddajesz. Jasne egoistko chroń swoją dumę i patrz jak brat cierpi - skarciłam się w myślach.
- To nie tak Jus. Po prostu boli mnie to, że mnie unikasz. Wystrzegasz się mnie jak ognia. Tak na serio to ja cię nie nienawidzę.
- Chcesz pooglądać ze mną? To są nasze stare fotografie. - powiedział i uśmiechnął się
- Jasne. - odpowiedział i usiadłam obok brata. Zaczęliśmy oglądać fotografie i przywoływać wszystkie szczęśliwe wspomnienia. Niektóre zdjęcia były też zabawne więc wybuchaliśmy głośnym śmiechem. Tęskniłam za moim bratem więc w pewnym momencie mocno go przytuliłam.
- Tak na serio to za tobą tęskniłam.- przyznałam - Wiesz... Mam do ciebie ważną sprawę. Chodzi o takiego jednego chłopaka.
- Ktoś cię skrzywdził? Jak tak to chyba skręcę mu kark.- przerwał mi wzburzony
- Nie, chodzi o moją przeprowadzkę. Bo ja pokochałam jakiś czas temu Chrisa i nie chcę się z nim rozstawać, ale chcę spędzić z tobą czas i tak myślałam może za tydzień weźmiemy go ze sobą na dwa tygodnie? - spytałam niepewnie
- Zrobię wszystko żeby znowu nie zranić cię tak jak już to zrobiłem. Uświadomiłem sobie, że straciłem w ten sposób nie tylko siostrę, ale i przyjaciółkę, a takiej starty przeżyć się nie da.
- Czyli się zgadzasz?
- Tak Cat, zgadzam się.- powiedział i uśmiechnął się.
- Dzwonię do Chrisa! - mój entuzjazm nie znał granic
- Czekaj, bo chłopaka obudzisz. Jest już po północy. - powiedział, a potem nagle dodał...- Zajmuję łazienkę! - i już go nie było w pokoju. Zaśmiałam się w duchu bo odzyskałam wreszcie mojego braciszka. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego wybrał właśnie sobotę. Przecież równie dobrze mogliśmy jechać nawet jutro. Postanowiłam, że spytam go o to jak wyjdzie z łazienki,a znając życie to poczekam z 30 minut. Skoro jedziemy w sobotę to zdążę założyć moją sukienkę na bal i zatańczyć z Chrisem wolnego. Już nie mogę się doczekać. Ciekawa jestem czy Will i Demi też kiedyś uświadomią sobie, że są dla siebie stworzeni. Przecież widać jak na dłoni, że Will jest zauroczony Demi, a ona mówiła mi, że zakochała się w Willu. To tylko kwestia czasu. Justin się poprawił. Nie minęło 20 minut, a on już był w pokoju.
- No to twoja kolej.
- Okey, tylko chciałam zadać ci jeszcze jedno pytanie. Dlaczego akurat sobota?
- Bo pamiętam jak kiedyś mówiłaś, że marzysz o tym żeby zatańczyć wolnego na balu absolwentów z chłopakiem swojego życia, a ten Chris to dobry wybór dla mojej siostrzyczki.
- Tak, chciałam zostać jeszcze królową balu, ale to jest nie możliwe, bo za rok to jeszcze będę miała nauczanie domowe. Ale to miłe, że starasz się spełnić moje marzenia. - powiedziałam i poszłam do łazienki.
*Piątek - przed balem*
-Ślicznie wyglądasz siostrzyczko. - powiedział Justin - Teraz czekamy aż przyjedzie po ciebie Chris i robimy zdjęcie pamiątkowe.
- Jesteś pewny, że nie idziesz z nami? Przecież możesz.
- Tak, ale muszę się spakować na jutro i wolałbym nie stać się celem ostrzału jakiś panienek.
- Przecież ty kochasz fanki.
- Tak ale przyjechałem tutaj żeby odpocząć, a tak w ogóle to Chris zaraz zapuka. - powiedział, po czym podszedł do drzwi żeby otworzyć. Ja stałam w salonie i czekałam aż wejdzie tutaj mój chłopak.
- Wow... Wydaje mi się, że odkąd jesteś mają dziewczyną we wszystkim podobasz mi się dużo, dużo bardziej. - powiedział i wręczył mi tradycyjny bukiecik
- Dziękuję, a teraz lepiej ustawmy się do zdjęcia bo Jus nalegał żeby takie było zrobione. - powiedziałam i ustawiliśmy się przed Justinem. Po zrobieniu zdjęcia wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Po chwili byliśmy już przed szkołą. Chris wziął mnie za rękę i zaprowadził na salę. Było cudownie. Dokładnie tak jak to sobie wymarzyłam. Gdy doczekałam się swojego wolnego byłam wniebowzięta. Chris położył swoje ręce na mojej talii a ja objęłam go za szyję. Pod koniec tańca nasze twarze dzieliły już milimetry, a po chwili złączyliśmy się w pocałunku. Po paru godzinach bal zaczął dobiegać końca. Chris odwiózł mnie do domu. Zanim wyszłam pocałowałam go jeszcze w policzek na pożegnanie.
- Pamiętaj, że jutro możesz się spodziewać wczesnego telefonu ode mnie. - powiedziałam
- Wiem, ale nie ma nic lepszego niż zaraz po przebudzeniu usłyszeć twój głos.
Gdy weszłam do pokoju byłam bardzo zdziwiona bo Justin jeszcze nie spał. Chyba czekał aż wrócę.
- Ma co tak czekasz braciszku? - spytałam
- Na księdza wiesz?
- Serio? To trzeba było iść na mszę, a nie siedzieć w domu. - odgryzłam mu się - A tak na serio to czemu na mnie czekasz?
- Tak po prostu, ale teraz idę spać.- powiedział,a ja rzuciłam w niego poduszką. Wyszłam z pokoju, wzięłam prysznic i również położyłam się spać. Jutro czekał nas długi dzień.
* W domu Justina *
Wow. Tak, to pierwsze słowo,które nasuwało mi się na myśl po zobaczeniu domu Justina. Był ogromny!
- Jeśli chodzi o spanie to macie dwie opcje. Albo wybieracie sobie osobne pokoje, albo śpicie przez te dwa tygodnie razem. Co wybieracie? - spytał Justin
- Wszystko zależy od Cat. - powiedział Chris
- Czemu to ja podejmuję te ciężkie decyzje? Ale może...
- No to będziecie mieli wspólny pokój. Idźcie na górę i wybierzcie sobie któryś.
Ja i Chris od razu poszliśmy poszukać sobie odpowiedniego pokoju. W końcu wybraliśmy ten . Nawet nie wiem czemu nam się spodobał. Po prostu wydawało się, że jest dla nas idealny. Podczas rozpakowywanie naszych rzeczy Chris zaczął rozmowę.
- Wiesz co Cat? Czuję się teraz tak jakbyśmy byli małżeństwem wprowadzającym się do nowego domu.
- Heh. Ja też. To takie dziwne, ale czemu by nie spróbować pożyć jak "małżeństwo"? Co ty na to?
- A muszę kupić ci pierścionek? - spytał i zaśmiał się
- Wystarczy mi twoje serce. - odpowiedziałam i pocałowałam go czule w usta. Przeszkodził nam Justin.
- Zabieram was dzisiaj na galę, więc Cat? Co powiesz na małe zakupy?
- Chris?
- Tak, jasne moja żoneczka musi ślicznie wyglądać. - powiedział Chris, po czym oboje wybuchliśmy śmiechem
- Coś mnie ominęło? - spytał Justin - Cat, siostrzyczko kiedy ty wyszłaś za mąż?
- To tylko na dwa tygodnie. Wymyśliliśmy sobie żeby pożyć jak małżeństwo.
Pogadaliśmy jeszcze chwilkę i pojechaliśmy na zakupy. Gdy je skończyliśmy ja wróciłam z takim zestawem, a chłopcy tradycyjnie. Musiałam się szybko przyszykować żebyśmy zdążyli. Zajęło mi to troszkę ponad godzinę. Pod willą stała już limuzyna. Zaczęła zżerać mnie trema.
piątek, 27 lipca 2012
niedziela, 22 lipca 2012
Rozdział 1
Kolejny nudny dzień. Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy żeby wybrać ubrania na dzisiejszy dzień. Zabrałam je ze sobą do łazienki i wzięłam prysznic. Nałożyłam delikatny make-up i czekałam aż przyjedzie po mnie Chris. Mieliśmy wpaść po drodze po Willa i Demi i pojechać do Galerii.
- Za chwilkę wychodzę!- krzyknęłam do mamy, która siedziała w kuchni.
- Dobrze, a gdzie się wybierasz jeśli mogę wiedzieć?
- Do Galerii z przyjaciółmi.- odpowiedziałam
- No dobrze. Zdążymy jeszcze porozmawiać? Bardzo mi na tym zależy. - powiedziała mama
- Chyba tak, a o co chodzi?
- O Justina. Słuchaj...
- O nie! - przerwałam mamie- Nie chcę o nim słyszeć!
- Cat. Proszę cię. Chodzi o to, że on przyjedzie tutaj dzisiaj i zostaje na jakiś czas, a potem...
- Muszę lecieć. Chris przyjechał.- powiedziałam i wyszłam z domu.
Weszłam do samochodu przyjaciela i przywitałam się z nim. Droga do Galerii nie zajęła nam dużo czasu. Ja i Demi zaciągnęłyśmy chłopaków do naszego ulubionego sklepu i poprosiłyśmy ich o pomoc w wyborze kreacji na bal absolwentów, który miał się odbyć za tydzień. Z racji tego, że w szkole za dużo osób się do nas nie odzywało, a to wszystko przez to, że nienawidzę mojego brata postanowiliśmy iść na bal jako przyjaciele. Na ten pomysł wpadli chłopcy. Chris zaprosił mnie, a Will zaprosił Demi. Ja wybrałam sobie tą sukienkę, a Demi tą. Kierowałyśmy się gustem naszych doradców. Po zakupach poszliśmy do kina na jakąś komedię,a potem żeby coś zjeść. Spojrzałam na zegarek.
- Ja już muszę lecieć. Chris odwieziesz mnie? - spytałam przyjaciela
- Jasne, już się robi. Chodźmy.
Chris odwiózł mnie pod sam dom, ale gdy chciałam wychodzić złapał mnie za nadgarstek.
- Poświęcisz mi jeszcze chwilkę? - spytał
- Jasne. Masz jakiś problem?
- Nie do końca. Chciałem się spytać czy może ty chciałabyś... No bo ja cię... Nie wiem jak to taktownie ująć. Bo ty mi się strasznie podobasz. Pamiętasz jak się poznaliśmy? Ja miałem wtedy 16lat, a ty 15.
- Tak poznaliśmy się w moje urodziny. Jechałeś na desce i na mnie wpadłeś. Przepraszałeś mnie wtedy przez 3 dni.
- Wpadłem na ciebie celowo.- przyznał nieśmiało - Już wtedy bardzo mi się podobałaś, ale nie miałem odwagi ci tego powiedzieć. Potem stałem się twoim najlepszym przyjacielem i mam nadzieję, że nadal jestem, ale bardzo chciałbym spróbować czegoś innego.
- Chris ja... Nie wiem co mam powiedzieć. Jesteś cudowny. Najlepszy przyjaciel i chyba nikt więcej Zastanowię się nad tym. Ja...muszę iść.- powiedziałam i wyszłam z samochodu. Gdy przekroczyłam próg domu pożałowałam, że nie zostałam jeszcze z Chrisem. Przede mną stał mój braciszek- Justin.
- Hej. Wyładniałaś mała.- powiedział i przytulił mnie
- Po pierwsze -nie dotykaj mnie. Po drugie - jesteś starszy tylko o 3 minuty. Po trzecie - co ty tutaj robisz?
- Miłe przywitanie. Też za tobą tęskniłem. Co tam?
- Ja za tobą nie. I ty po tym wszystkim śmiesz mi się pokazywać na oczy? Po tym jak bezczelnie mnie tutaj porzuciłeś? Nie kontaktowałeś się ze mną? Jak mnie olewałeś? - powiedziałam i poszłam do siebie do pokoju. To co zobaczyłam było także nie do zniesienia. W moim pokoju stała walizka. Jedyna rzecz z której się cieszyłam gdy ją zobaczyłam to, to, że nie była duża. Oznaczało to, że Justin długo tutaj nie zabawi.
- No proszę cię.- usłyszałam za plecami głos taty - Justin chce wszystko naprawić. On nie zapraszał cię do siebie bo nie chciał zwracać na ciebie uwagi reporterów. Myślał, że będzie zależało ci na prywatności.
- To źle myślał. Przecież wiedział, że marzę o tym samym co on. Tato proszę, chce zostać sama.
Nawet on prosi mnie żebym się pogodziła z tym debilem? Nic z tego. Mogę starać się być dość miła, ale na pewno się z nim nie pogodzę.
- Cat! Zejdź na kolację! - zawołała mama
- Już idę!
Zeszłam do jadalni. Chyba specjalnie z okazji powrotu Justina zrobiono taką wystawną kolację. Wszystko co mój braciszek uwielbiał. Może nikt nie wie, ale zdrobnienie Cat wymyślił dla mnie Justin gdy mieliśmy po 6 lat. "To dlatego,że tą są pierwsze trzy litery twojego imienia i bardzo lubisz koty." powiedział wtedy mój brat. Tęskniłam za tamtymi czasami.
- Od kiedy twoje włosy są czerwone? - spytał Justin
- Od jakiś sześciu miesięcy, a co? Nie podoba się?
- Nie bardzo ładnie wyglądasz. Pytam tak z ciekawości.
- Dobrze może przejdziemy to poważniejszego tematu. - powiedziała mama
- Jakiego? Coś się komuś stało? - spytałam
- Nie głuptasie. Za tydzień w sobotę się wyprowadzasz.- powiedział tata
- Wy mnie wyrzucacie z domu? Dobrze zrozumiałam? Przecież nic nie przeskrobałam.
- Na rok jedziesz do mnie. Jeśli ci się spodoba będziesz mogła zostać na dłużej,a jak nie, za rok będziesz znowu tutaj. - wyjaśnił Justin
- To ja mam taki pomysł. Już mi się nie podoba ten plan i zostaję tutaj! Nigdzie się z nim nie wybieram. Nie opuszczę moich przyjaciół, a tak w ogóle to ja mam szkołę.
- Wszystko już załatwione. Nie ma dyskusji. Jedziesz do brata.
- Nienawidzę was! - powiedziałam i wyszłam z kuchni. Wbiegłam do swojego pokoju, weszłam na piętrowe łóżko i zaczęłam płakać. Nie wiedziałam dlaczego z oczu płynęły mi łzy. Zaczęłam myśleć o Chrisie. To chyba przez to, że wiedziałam, że już go nie zobaczę. To był ten powód. Ja chyba go pokochałam, ale nie zdawałam sobie z tego sprawy. Odruchowo sięgnęłam po komórkę i wybrałam jego numer. Odebrał już po drugim sygnale.
- Hej Cat. Co jest?
- Spotkajmy się za pięć minut w parku. Muszę z tobą pogadać. - powiedziałam i rozłączyłam się.
Zbiegłam na dół i dałam wszystkim znać, że wychodzę do parku i niedługo wrócę. Wybiegłam z domu i już po trzech minutach znajdowałam się w miejscu w którym miałam się z nim spotkać. Miałam dla niego dwie wiadomości. Jedna dobra, a druga niekoniecznie.
- Hej coś się...- nie zdążył dokończyć bo pocałowałam go prosto w usta.
- Tak stało się coś. Kocham cię. - powiedziałam przytulając go.
- Ja ciebie też. Wyglądasz na smutną. Stało się coś jeszcze, prawda? - wiedziałam, że zauważy nikt poza nim i Justinem nie znał mnie tak dobrze
- Tak. Dzień po balu wyprowadzam się.
Chris zamilkł. Smutek pojawił się w jego oczach.
- Zaczną się wakacje. Mam pomysł. Poproś rodziców żebym mógł jechać z wami na tydzień.-zaproponował
- Jadę z Justinem i z nim pójdzie łatwo. A tak w ogóle to tylko na tydzień? Może dwa?
Chris odprowadził mnie do domu i pocałował na pożegnanie. Teraz czekała mnie rozmowa z bratem. Nie będzie należała ona do przyjemnych. Wiedziałam, że będzie spał w moim pokoju. Nadal stało tam nasze piętrowe łóżko. Pamiętam jak mama chciała je wyrzucić gdy wyjechał Justin i kupić nowe. Nie pozwoliłam jej na to. Zaczęłam spać na górze, tam gdzie kiedyś spał mój brat. Nadal tam śpię. To oznaczało chyba,że cały czas za nim tęskniłam. Jestem żałosna... Próbuję ukrywać przed światem moje uczucia, ale to mnie dobija.
------------------------------------------------------------------------------------------
Nie jestem zbyt zadowolona, ale początki zawsze są trudne. Następny rozdział wstawię w przyszły piątek.
- Za chwilkę wychodzę!- krzyknęłam do mamy, która siedziała w kuchni.
- Dobrze, a gdzie się wybierasz jeśli mogę wiedzieć?
- Do Galerii z przyjaciółmi.- odpowiedziałam
- No dobrze. Zdążymy jeszcze porozmawiać? Bardzo mi na tym zależy. - powiedziała mama
- Chyba tak, a o co chodzi?
- O Justina. Słuchaj...
- O nie! - przerwałam mamie- Nie chcę o nim słyszeć!
- Cat. Proszę cię. Chodzi o to, że on przyjedzie tutaj dzisiaj i zostaje na jakiś czas, a potem...
- Muszę lecieć. Chris przyjechał.- powiedziałam i wyszłam z domu.
Weszłam do samochodu przyjaciela i przywitałam się z nim. Droga do Galerii nie zajęła nam dużo czasu. Ja i Demi zaciągnęłyśmy chłopaków do naszego ulubionego sklepu i poprosiłyśmy ich o pomoc w wyborze kreacji na bal absolwentów, który miał się odbyć za tydzień. Z racji tego, że w szkole za dużo osób się do nas nie odzywało, a to wszystko przez to, że nienawidzę mojego brata postanowiliśmy iść na bal jako przyjaciele. Na ten pomysł wpadli chłopcy. Chris zaprosił mnie, a Will zaprosił Demi. Ja wybrałam sobie tą sukienkę, a Demi tą. Kierowałyśmy się gustem naszych doradców. Po zakupach poszliśmy do kina na jakąś komedię,a potem żeby coś zjeść. Spojrzałam na zegarek.
- Ja już muszę lecieć. Chris odwieziesz mnie? - spytałam przyjaciela
- Jasne, już się robi. Chodźmy.
Chris odwiózł mnie pod sam dom, ale gdy chciałam wychodzić złapał mnie za nadgarstek.
- Poświęcisz mi jeszcze chwilkę? - spytał
- Jasne. Masz jakiś problem?
- Nie do końca. Chciałem się spytać czy może ty chciałabyś... No bo ja cię... Nie wiem jak to taktownie ująć. Bo ty mi się strasznie podobasz. Pamiętasz jak się poznaliśmy? Ja miałem wtedy 16lat, a ty 15.
- Tak poznaliśmy się w moje urodziny. Jechałeś na desce i na mnie wpadłeś. Przepraszałeś mnie wtedy przez 3 dni.
- Wpadłem na ciebie celowo.- przyznał nieśmiało - Już wtedy bardzo mi się podobałaś, ale nie miałem odwagi ci tego powiedzieć. Potem stałem się twoim najlepszym przyjacielem i mam nadzieję, że nadal jestem, ale bardzo chciałbym spróbować czegoś innego.
- Chris ja... Nie wiem co mam powiedzieć. Jesteś cudowny. Najlepszy przyjaciel i chyba nikt więcej Zastanowię się nad tym. Ja...muszę iść.- powiedziałam i wyszłam z samochodu. Gdy przekroczyłam próg domu pożałowałam, że nie zostałam jeszcze z Chrisem. Przede mną stał mój braciszek- Justin.
- Hej. Wyładniałaś mała.- powiedział i przytulił mnie
- Po pierwsze -nie dotykaj mnie. Po drugie - jesteś starszy tylko o 3 minuty. Po trzecie - co ty tutaj robisz?
- Miłe przywitanie. Też za tobą tęskniłem. Co tam?
- Ja za tobą nie. I ty po tym wszystkim śmiesz mi się pokazywać na oczy? Po tym jak bezczelnie mnie tutaj porzuciłeś? Nie kontaktowałeś się ze mną? Jak mnie olewałeś? - powiedziałam i poszłam do siebie do pokoju. To co zobaczyłam było także nie do zniesienia. W moim pokoju stała walizka. Jedyna rzecz z której się cieszyłam gdy ją zobaczyłam to, to, że nie była duża. Oznaczało to, że Justin długo tutaj nie zabawi.
- No proszę cię.- usłyszałam za plecami głos taty - Justin chce wszystko naprawić. On nie zapraszał cię do siebie bo nie chciał zwracać na ciebie uwagi reporterów. Myślał, że będzie zależało ci na prywatności.
- To źle myślał. Przecież wiedział, że marzę o tym samym co on. Tato proszę, chce zostać sama.
Nawet on prosi mnie żebym się pogodziła z tym debilem? Nic z tego. Mogę starać się być dość miła, ale na pewno się z nim nie pogodzę.
- Cat! Zejdź na kolację! - zawołała mama
- Już idę!
Zeszłam do jadalni. Chyba specjalnie z okazji powrotu Justina zrobiono taką wystawną kolację. Wszystko co mój braciszek uwielbiał. Może nikt nie wie, ale zdrobnienie Cat wymyślił dla mnie Justin gdy mieliśmy po 6 lat. "To dlatego,że tą są pierwsze trzy litery twojego imienia i bardzo lubisz koty." powiedział wtedy mój brat. Tęskniłam za tamtymi czasami.
- Od kiedy twoje włosy są czerwone? - spytał Justin
- Od jakiś sześciu miesięcy, a co? Nie podoba się?
- Nie bardzo ładnie wyglądasz. Pytam tak z ciekawości.
- Dobrze może przejdziemy to poważniejszego tematu. - powiedziała mama
- Jakiego? Coś się komuś stało? - spytałam
- Nie głuptasie. Za tydzień w sobotę się wyprowadzasz.- powiedział tata
- Wy mnie wyrzucacie z domu? Dobrze zrozumiałam? Przecież nic nie przeskrobałam.
- Na rok jedziesz do mnie. Jeśli ci się spodoba będziesz mogła zostać na dłużej,a jak nie, za rok będziesz znowu tutaj. - wyjaśnił Justin
- To ja mam taki pomysł. Już mi się nie podoba ten plan i zostaję tutaj! Nigdzie się z nim nie wybieram. Nie opuszczę moich przyjaciół, a tak w ogóle to ja mam szkołę.
- Wszystko już załatwione. Nie ma dyskusji. Jedziesz do brata.
- Nienawidzę was! - powiedziałam i wyszłam z kuchni. Wbiegłam do swojego pokoju, weszłam na piętrowe łóżko i zaczęłam płakać. Nie wiedziałam dlaczego z oczu płynęły mi łzy. Zaczęłam myśleć o Chrisie. To chyba przez to, że wiedziałam, że już go nie zobaczę. To był ten powód. Ja chyba go pokochałam, ale nie zdawałam sobie z tego sprawy. Odruchowo sięgnęłam po komórkę i wybrałam jego numer. Odebrał już po drugim sygnale.
- Hej Cat. Co jest?
- Spotkajmy się za pięć minut w parku. Muszę z tobą pogadać. - powiedziałam i rozłączyłam się.
Zbiegłam na dół i dałam wszystkim znać, że wychodzę do parku i niedługo wrócę. Wybiegłam z domu i już po trzech minutach znajdowałam się w miejscu w którym miałam się z nim spotkać. Miałam dla niego dwie wiadomości. Jedna dobra, a druga niekoniecznie.
- Hej coś się...- nie zdążył dokończyć bo pocałowałam go prosto w usta.
- Tak stało się coś. Kocham cię. - powiedziałam przytulając go.
- Ja ciebie też. Wyglądasz na smutną. Stało się coś jeszcze, prawda? - wiedziałam, że zauważy nikt poza nim i Justinem nie znał mnie tak dobrze
- Tak. Dzień po balu wyprowadzam się.
Chris zamilkł. Smutek pojawił się w jego oczach.
- Zaczną się wakacje. Mam pomysł. Poproś rodziców żebym mógł jechać z wami na tydzień.-zaproponował
- Jadę z Justinem i z nim pójdzie łatwo. A tak w ogóle to tylko na tydzień? Może dwa?
Chris odprowadził mnie do domu i pocałował na pożegnanie. Teraz czekała mnie rozmowa z bratem. Nie będzie należała ona do przyjemnych. Wiedziałam, że będzie spał w moim pokoju. Nadal stało tam nasze piętrowe łóżko. Pamiętam jak mama chciała je wyrzucić gdy wyjechał Justin i kupić nowe. Nie pozwoliłam jej na to. Zaczęłam spać na górze, tam gdzie kiedyś spał mój brat. Nadal tam śpię. To oznaczało chyba,że cały czas za nim tęskniłam. Jestem żałosna... Próbuję ukrywać przed światem moje uczucia, ale to mnie dobija.
------------------------------------------------------------------------------------------
Nie jestem zbyt zadowolona, ale początki zawsze są trudne. Następny rozdział wstawię w przyszły piątek.
wtorek, 17 lipca 2012
Prolog
Byliśmy nierozłączni. Najlepsi przyjaciele i...rodzeństwo-bliźniaki. Łączyła nas szczególna więź, której jak wszyscy myśleli nic nie mogło zerwać. Mieliśmy wspólne plany. Oboje chcieliśmy zostać sławni i śpiewać. Justinowi się to udało,a mi nie. Dopadła go sława i straciłam mojego brata i przyjaciela. Gdy wyjechał przestał do mnie dzwonić, nie odpisywał na sms-y i nie odbierał telefonu gdy dzwoniłam. Wtedy postanowiłam, że nie będę w ogóle o nim myśleć. Niestety media mi to uniemożliwiły. Moje koleżanki? Odwróciły się ode mnie gdy dowiedziały się, że nie znoszę ich idola i mojego brata. Zostali przy mnie tylko Demi, Chris i Will. Oni mnie rozumieli. To dzięki nim jeszcze żyłam. Oni z każdym kolejnym dniem przynosili mi uśmiech. Kto wie? Gdyby nie oni już pewnie leżałabym na cmentarzu. Albo gorzej! Leżałabym na dnie jakiegoś najbliższego zbiornika wodnego. Okropne jest coś jeszcze. Nasza mama - Pattie- jest taka dumna ze swojego syneczka Justinka. Ja czuję się nie ważna. Niestety muszę znosić obecność wszystkich ludzi którzy gadają o Justinie. To rodzina...
poniedziałek, 16 lipca 2012
Bohaterowie
Subskrybuj:
Posty (Atom)