piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 15

"Cat"
Za dwa miesiące urodzę moją śliczną córeczkę. Wiem, że będzie to bolesne przeżycie, ale i tak warto. Dzisiaj będę jechała z Justinem po Demi i Willa. Zostaną aż do mojego porodu, a ja zupełnie nie wiem co my będziemy robić.Na imprezę nie mogę iść, bo jestem w ciąży. Jedyne wyjście to spacery, oglądanie różnych filmów, rozmowy itp. Jestem ciekawa czy wciąż układa im się tak samo dobrze jak przed paroma miesiącami. Will obiecał mi, że pójdzie do rodziców Chrisa i poprosi ich o kilka jego zdjęć dla mnie. Po prostu chcę żeby w przyszłości moja córka wiedziała jak wygląda jej tata. Po tych wszystkich przemyśleniach wygramoliłam się z łóżka i powoli zeszłam  schodami do kuchni. Tam siedział już Justin. Jadł śniadanie i pisał z kimś na fb. Bez słowa podeszłam do lodówki i wyciągnęłam wszystko co będzie mi potrzebne do zrobienia naleśników. Piętnaście minut później jadłam już pierwszego naleśnika z czekoladą.
 - O której przyjeżdżają twoi przyjaciele? - spytał nagle Justin.
 - O 14:55 przylatuje samolot. - odpowiedziałam i nałożyłam sobie kolejną porcję.
 - Słuchaj, ja muszę wyjechać teraz na jakąś godzinkę lub dwie. Jak wrócę to pojedziemy na samolot.
 - Jasne. Tylko pamiętaj o tym! - krzyknęłam, gdy wychodził z domu.
Byłam cholernie ciekawa z kim on pisał i gdzie pojechał. Przecież nie będę śledzić mojego brata. Jak przyjedzie to się go spytam gdzie był. Chyba mi powie. Przecież jestem jego siostrą.

"Justin"

Szybko wsiadłem do samochodu i pojechałem do niej. Mówiła, że musi pilnie ze mną porozmawiać. Po piętnastu minutach wszedłem do jej domu.Siedziała na czarnej sofie w salonie i wypłakiwała oczy. Gdy podszedłem bliżej zobaczyłem, że trzyma w ręce zdjęcie swojego młodszego brata. Usiadłem obok niej i objąłem ją ramieniem.
 - On nie żyje. - powiedziała tylko.
 - Greg nie żyje? Jak to możliwe? Co się stało? - spytałem.
 - Jechał ze swoim kolegą po jakiejś imprezie do domu. Ten koleś był nawalony i spowodował wypadek. Wpadli do jeziora. Obaj nie żyją!
 - Natalie, naprawdę mi przykro? Mogę coś dla ciebie zrobić?
 - Może wreszcie powiesz swojej siostrze o tym, że jesteśmy ze sobą? - zasugerowała, a ja tylko pokiwałem głową. Miała rację, powinniśmy powiedzieć jej o tym już kilka tygodni temu.
 Natalie poznałem w sklepie z ubraniami i akcesoriami dla niemowląt. Pracuje tam. Na samym początku moja dziewczyna myślała, że to ja spodziewam się dziecka! Umówiliśmy się na pierwszą randkę. Potem na drugą i trzecią, aż w końcu zostaliśmy parą. Prawie wszystko robiliśmy w ukryciu i wiedziałem, że nie odpowiada to Natalie. Myślała, że nie traktuję tego poważnie.Przytuliłem ją mocno do siebie i miałem wrażenie, że w ramionach trzymam całe moje szczęście, które w każdej chwili może mi się wyrwać i uciec. Miałem jednak pewność, że Natalie mi tego nie zrobi. Nie była jak Selena. Fałszywa, wredna i okrutna. Po prostu wiedziałem, że Nati nie bawi się moim sercem. Po dość krótkiej chwili moja dziewczyna oderwała się ode mnie, pocałowała mnie w policzek i poszła się troszkę ogarnąć. Chyba chciała zrobić na mojej siostrze jak najlepsze wrażenie. Na moje mogła by chodzić w worku po ziemniakach, a dla mnie i tak byłaby najpiękniejsza. Miałem stuprocentową pewność, że Cat ucieszy się na wieść, że znalazłem sobie zwykłą, normalną dziewczynę. Chyba ostatnio się o mnie martwiła. Ciągle zadawała mi różne pytania. "Nie jesteś samotny?", "Może byś gdzieś wyszedł? Możliwe, że jakimś cudem poznasz jakąś fajną dziewczynę.", "Jus, wychodzisz gdzieś dzisiaj? Może dobrze ci to zrobi?". Miałem ich powoli dość, ale doceniałem to, że moja siostrzyczka się o mnie martwi. Ja też zaczynałem się ostatnio martwić. Martwiłem się co będzie za dwa miesiące. Przecież w końcu ja będę musiał jechać w trasę, a z dzieckiem będzie ciężko... Cat po porodzie też nie będzie mogła się przemęczać. Cóż... Trzeba będzie znaleźć jakieś rozwiązanie.

"Cat"
Siedziałam sobie spokojnie na sofie przed telewizorem i oglądałam MTV. Właśnie leciał program "Licealne ciąże".  Wydaje mi się dość smutne to, że niektóre dziewczyny w moim wieku nie mają wcale wsparcia w bliskich, a chyba tego najbardziej potrzebują. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. To pewnie Justin. Zgasiłam telewizor i wstałam ze sofy. Rzeczywiście, przede mną stał Jus i jakaś dziewczyna. Trzymali się za ręce.
 - Cześć. - powiedziała owa dziewczyna. - Jestem Natalie. Od jakiegoś czasu jestem z Justinem.
 - Hej, Natalie. - powiedziałam ciepło i uściskałam dziewczynę. - Ja jestem Cat, ale pewnie już o mnie słyszałaś. Siadajcie. Zaraz zrobię kawę i wszystko mi opowiecie.
 - Ty nie możesz kawy. - powiedział Justin.
 - No to w takim razie zrobię wam kawy i wszystko mi opowiecie.
 Wyszłam z salonu i poszłam do dużej kuchni. Od początku coś podejrzewałam. Teraz wszystko się wyjaśniło. Natalie wygląda na miłą i sympatyczną dziewczynę. Może Jus będzie wreszcie przy niej szczęśliwy? Zaczęła się już gotować woda, więc zalałam kawę i zaniosłam ją do stolika w salonie.
Zaczęli mi opowiadać o tym jak się poznali. Ja tylko w odpowiednich momentach wtrącałam "Aha", " Fajnie", "Na serio?". Akurat gdy skończyli mi o wszystkim opowiadać nadszedł czas aby pojechać na lotnisko po moich przyjaciół. Wpakowaliśmy się w trójkę do samochodu i pojechaliśmy na najbliższe lotnisko. Zostało jeszcze 10 minut. Już za dziesięć minut spotkam się z moimi przyjaciółmi, których nie widziałam od kilku miesięcy. Jeszcze pięć minut, jeszcze dwie minuty i... tak!!! Wylądowali. Kilka minut później już się witaliśmy. Minęło pół godziny i już byliśmy w domu. Demi i Will byli nadal razem i bardzo dobrze się im układało. Zaplanowaliśmy już, że za jakiś czas urządzimy przyjęcie dla mojego jeszcze nie narodzonego dziecka.
 - Co wy na to żebyśmy poszli się przejść? Na przykład do parku? - spytałam.
 - Jasne. Spacer dobrze ci zrobi. - powiedziała Demi.
 - No to ubieramy się i idziemy. - powiedział Justin.
Po kilkunastu minutach byliśmy już w parku i oglądaliśmy bawiące się tam dzieci.
 - Za kilka lat moja córeczka też będzie się tutaj bawić. - powiedziałam.
Szliśmy i szliśmy, a mnie zaczynały już boleć nogi. Gdy powiedziałam to reszcie, od razu kazali mi usiąść.
 - Zjadłabym sobie loda. - powiedziała Natalie do Justina. - A wy? - zwróciła się do nas.
 - Ja bardzo chętnie. - powiedziałam.
Po zebraniu zamówień Justin zniknął na chwilkę z Willem żeby kupić nam te lody. My trzy zaczęłyśmy rozmawiać o tym co będę robiła po urodzeniu dziecka. Czy zamierzam iść na studia, pracować.
 - Na razie wciąż mam nauczanie domowe z Justinem. Gdy już urodzę Rose i minie kilka miesięcy, to zostawię ją z opiekunką i pójdę na studia tylko, że będę musiała się stąd wyprowadzić. Zostawić Justina i wyjechać. - powiedziałam zasmucona.
 - Nie wyjeżdżaj. Zranisz go... - przekonywała mnie Natalie.
 - Ale czy ja mam inne wyjście? - spytałam retorycznie. - Urodzę dziecko i już nic nie będzie takie samo. Justin tak czy inaczej będzie musiał wrócić do koncertów i tych podróży po świecie, a dla niemowlęcia to byłoby za ciężkie.
 - Ale...
Na tym skończyła się chwilowo nasza rozmowa. Wrócili chłopcy. Zjedliśmy nasze lody i wróciliśmy do domu. Tam zrobiliśmy dużo pysznych przekąsek i urządziliśmy sobie wieczór filmowy.

-------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że długo nie dodawałam żadnego rozdziału i bardzo was za to przepraszam. Brakuje mi już weny i wiem, że ten rozdział nie jest za dobry. Nie dość, że nudny to jeszcze zdarza się w nim dużo powtórzeń. Chciałam was też powiadomić o tym, że napiszę tylko jeszcze jeden rozdział i EPILOG. Możliwe, że za jakiś czas zacznę znowu pisać nowe opowiadanie, a wy jeśli chcecie możecie mi wysyłać pomysły na mój e-mail - snooki1999@interia.pl
Liczę na to, że któraś z was podrzuci mi jakiś pomysł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz